Stacja II - Krzyż
Jezus Chrystus bierze Krzyż na swoje ramiona. Nie uciekł, nie poddał się. Przecież to Bóg w ciele człowieka, mógł zatem zrobić wszystko. Wiedział, że ofiara musi się dopełnić, ale gdyby chciał, mógł skrócić sobie męki, doprowadzić do bezpośredniej egzekucji. Wcale nie musiał brać belki na ramię, wystarczyło słowo, a bieg wydarzeń mógł być zupełnie inny.

On nie uciekł. Nawet nie krzyczał. Wziął ciężar na barki. Stawił mu czoła. A ile razy ja uciekam od problemów? Ile razy się buntuję, krzyczę, kopię, wołam o pomoc? Ile razy staram się iść na skróty, próbuję inaczej niż trzeba, bo tak łatwiej, bo tak szybciej, bo może mniej kłopotu mi to sprawia? Przystając przy stacji drugiej muszę zastanowić się, co składa się na mój Krzyż. Krzyż to drewno - drewno to drzazgi. Co jest moimi drzazgami? Może dyscyplina w pracy, w szkole, relacje z najbliższymi, mamą, tatą, dziećmi, z szefem, pracownikiem. Może moja relacja z Bogiem? Chrystus w tej stacji pokazuje nam, że jeśli mamy w sobie miłość, możemy zrobić wszystko i od Boga otrzymujemy siły na wszystko. Czasem jest trudno, sytuacja wydaje się beznadziejna, ale nic, co daje nam Bóg nie jest bezcelowe. Chrystus pokazuje nam jak z ufnością i miłością stawiać czoła swoim problemom.
Jezu, który wziąłeś ciężkie brzemię Krzyża na swoje ramiona w imię miłości do mnie, ucz mnie codziennie miłości, dzięki której będę miał w sobie wystarczająco sił, aby codziennie zmagać się ze swoimi problemami. Naucz mnie bardziej kochać swój krzyż, swoich bliźnich i Ciebie. Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serca nasze według Serca Twego i zmiłuj się nade mną i nad całym światem.
Komentarze
Publikowanie komentarza
Skoro już tu jesteś, zostaw po sobie ślad. Chętnie poznam Twoje zdanie na ten temat i podziękuję Ci za wizytę.