Czy katoliczka może być kobieca?
Być
kobietą to dla mnie mieć w sobie zarówno
coś z Maryi i z Supermana. To spracowane ręce mojej Mamy i Babć. Najważniejsze dla mnie to ofiara z siebie z miłości
do osób, z którymi żyję, rodziny, chłopaka, przyjaciół i wrogów. Do swojego związku staram się, jako
kobieta, wnieść delikatność, czułość, opiekuńczość (nie żeby mojemu chłopakowi
brakowało cech czułości, czy opiekuńczości, ale opiekuńczość kobieca od męskiej
nieco się od siebie różnią) i kobiecą wrażliwość.
Jestem osobą wrażliwą i delikatną i na wiele stresów i
niepowodzeń reaguję płaczem. Myślę, że to kwestia żeńskich hormonów i to chyba
największy problem jaki sprawia mi bycie kobietą. Kobieta kojarzy mi się z
łagodnością i właśnie tę łagodność staram się wprowadzać w swoje życie, wśród
ludzi, z którymi się na co dzień spotykam. Kobieta wnosi do rodzinnego ogniska
ciepło i serdeczność, jest jak ta pachnąca od progu szarlotka, która tyle co
„wyszła” z pieca, jak zapach pierników i mandarynek na Boże Narodzenie i
pierwsze wiosenne promienie słońca.
O kobiecym pięknie pisałam już co nieco w 2014 roku dlatego zachęcam Was do przeczytania wpisu "Piękna".
Czy katoliczka może być kobieca?
Kobiecość w dzisiejszych czasach niewiele ma wspólnego z tym, jaki obraz kobiety prezentowały nasze bacie, czy prezentują nasze mamy. Kobiecość często kojarzy nam się z dobrze uwydatnionymi kształtami kobiecego ciała, wysokimi szpilkami, czerwoną szminką, krótką spódniczką, niezależna i kokieteryjna. Niewiele z tych elementów przystoi kobiecie, która chce żyć w relacji z Bogiem, a pełnię swojej kobiecości zostawiać dla swojego męża. Odpowiadając na postawione pytanie - katoliczki mogą być i są kobiece i warto zastanowić się, czy aby na pewno przedstawiony przed chwilą wizerunek kobiecości jest tym faktycznym wizerunkiem prawdziwej kobiety?

Być kobiecą w katolicyzmie nie oznacza noszenia długich spódnic i bezkształtnych swetrów, czy golfów, ale strój powinien podkreślać naturalną skromność, delikatność, wrażliwość i dobroć kobiet. Podobnie sprawa ma się jeśli idzie o zachowanie współczesnych kobiet. Dawniej kobieta kojarzyła się z cichością, z wyważonymi słowami, estetyczną mową. Nie chodzi tu też o to, by kobietom zakneblować usta. Nie jestem przeciwniczką kobiet sprawujących władzę, piastujących urzędy i biorących głos w społeczeństwie, ale głos kobiecy powinien wyrażać jej naturę, jej wrażliwość. Kobieta to matka, opiekunka, żona, przyjaciółka, sąsiadka, koleżanka, nie terminator, nie stereotypowy drwal. Oczywiście są sytuacje, w których trzeba tupnąć nogą, czy uderzyć pięścią w stół, ale ciągle powinna za tym iść kobieca gracja i zrównoważenie.
Kobieta została stworzona po to, by jak święta Faustyna trwać w relacji z Bogiem i w pełni swoje życie powierzyć Jego miłosierdziu, być miłosierną wobec innych na Jego wzór i Jemu zaufać. Kobieta powinna być jak Matka Teresa z Kalkuty - bezinteresowna, uśmiechnięta, zdeterminowana ofiarna, nieść pomoc innym, brnąć tam, skąd inni uciekają, realizować swoje cele i wprowadzać dobro i pokój do swojego otoczenia. Kobieta powinna być jak błogosławiona Karolina Kózkówna - skromna, pogodna, odważna, piękna, zadbana, spokojna, trwająca przy swoich wartościach i broniąca ich, gdy sytuacja tego wymaga. Wreszcie kobieta powinna być jak Maryja, która mimo nierozumienia wielu spraw, odważnie decydowała się na wolę Boga, odpowiadała mu gotowością niezależnie od tego, w jakiej sytuacji ją postawił, być, jak Ona, silna i odważna.
Pragnę złożyć życzenia wszystkim byście czuły się każdego dnia jak królewny, ponieważ każda z nas jest Córką Króla królów. Życzę Wam prawdziwego piękna, które wypływa z Waszych serc, ust, gestów i z wszystkiego, co robicie, piękna, którego nie musicie wyrysowywać drogimi kosmetykami, bo najważniejszym i najskuteczniejszym kosmetykiem kobiety jest uśmiech. Bądźcie skromne, serdeczne, życzliwe, pełne dobroci i delikatne. Swoją wrażliwością i emocjonalnością ubogacajcie świat. Nieście innym pomoc, a gdy trzeba, potrafcie zadbać o siebie, zawalczyć o wartości, które są dla Was ważne. Popełniajcie błędy i nie bójcie się do tego przyznawać. Czerpcie radość z życia. Spełniajcie swe marzenia, dążcie do realizacji celów, bądźcie zdeterminowane, odważnie kroczcie przez życie. Droga Kobieto - bądź sobą, a nie tą, której oczekuje od Ciebie świat. A przede wszystkim życzę sobie i każdej z Was - świętości!
Czuję się trochę rozczarowana Twoim wpisem. W moim odczuciu wynika z niego, że jako kobieta-katoliczka powinnam być skromna, wrażliwa i dać sobie wejść na głowę, bo w końcu odwaga i umiejętność bronienia swojej opinii ma występować tylko gdy sytuacja tego wymaga.. Kompletnie się z tym nie zgadzam. Nie sądzę, by Bóg tworząc kobietę chciał żeby była "trusią" wybaczającą najgorsze brudy kierowane w jej stronę. Dziś, w tym szczególnym dniu, tak samo jak i co dzień, chcę być dla Boga silna, niezależna, pewna siebie, ufająca Jego słowu, a nie tylko wrażliwa i opiekuńcza.
OdpowiedzUsuńDziękuję za opinię i doskonale się z Tobą zgadzam. Zwrot "gdy sytuacja tego wymaga" dotyczył wszelkich sytuacji w naszym życiu, które wymagają od nas niezależności, pewności siebie, siły i powera. To jest nieodłączny element bycia kobietą. Wcale przecież nie mówię o tym, że kobiety mają być tylko i wyłącznie czułe i wrażliwe. Mają również takie być, bo taka jest nasza rola - rozmiękczanie świata, rozczulanie go, czego żaden facet choćby nie wiem jak wrażliwy nie zrobi tak doskonale jak kobieta. Ale właśnie - również - nie tylko - dlatego przykład odważnej błogosławionej Karoliny, silnej Maryi, ufnej Faustyny, która przecież też nie była taka całkiem uległa i bywało, że sprzeciwiała się przełożonym. Nie chciałam powiedzieć (i wydaje mi się, że tego nie zrobiłam, ale mogę się mylić), że mamy sobie dać wejść na głowę.
UsuńWydaje mi się, że powinno się zacząć od zdefiniowania kobiecości - bo spódniczka mini, dekolt po żołądek i czerwone usta wcale nie muszą i nie są symbolem kobiecości. Bardzo kobieco można wyglądać w dżinsach, koszuli i marynarce, jak i w eleganckiej, dopasowanej sukience przed kolano. Nie w tym rzecz. Trzeba zachować umiar i w zależności od sytuacji i towarzystwa wiedzieć jak się ubrać. Przecież idąc na bal ze swoim mężem mogę sobie pozwolić na ciut głębszy dekolt, czy bardziej rozcięty rozporek w sukni (nie mówię, że wyzywający, bo czym innym jest kobiecość, a czym innym wulgarność stroju) niż idąc z koleżankami wieczorem do pubu. Makijaż też zależy od sytuacji i towarzystwa. No i oczywiście biżuteria, ta potrafi dopiero być kobieca. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTwój komentarz jest uzupełnieniem mojego artykułu. Napisałam o tym, czym dla mnie jest kobiecość, bo sądzę, że definicji jest tyle, ilu ludzi chodzi po świecie, ale też napisałam, co współcześnie (w TV, gazetach, Internecie itp.) uważa się za kobiece - tu: szminka, szpilki i dekolt do pępka) i że właśnie wcale nie taka musi być kobieta, aby podkreślić swoją kobiecość. Piszę przecież o tym, że katoliczka nie musi nosić wyciągniętych swetrów i spódnic niczym worek pokutny, ale nie powinna też ubierać się w sposób wulgarny. Nie rozwinęłam niektórych kwestii ponieważ artykuł i tak wydawał mi się dość obszerny i nie chciałam go jeszcze bardziej wydłużać, a poza tym liczę na inteligencję i umiejętność czytania między wierszami moich Czytelników. Niemniej serdecznie dziękuję za to dopowiedzenie i komentarz, z którym jak najbardziej się zgadzam. :)
Usuńświetny artykuł .Podpisuję się obydwiema rękami pod tym co napisałaś
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam :)
UsuńPiękny i dający do myślenia artykuł. Cudowne i głębokie życzenia.
OdpowiedzUsuńWydrukowane wylądowały na tablicy. W 100% moje życzenia.
Dziękuję Iwona
Ojej, aż się wzruszyłam! Nie sądziłam, że zlepek moich myśli może być dla kogoś taką inspiracją. Bardzo Ci dziękuję! Super z Ciebie kobieta! Pozdrawiam! :)
UsuńPiękny artkuł! Tak, katoliczka może być i powinna być kobieca. :)
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję. Niestety, trzeba o tym przypominać i mówić, że kobiecość to nie tylko seksapil, ale wszystko, z czego składa się kobieta, w co wchodzi też jej duchowość, osobowość, nie tylko cechy zewnętrzne.
Usuń